To tak zwany ekwiwalent za wyszkolenie, który ma na celu przede wszystkim zmniejszenie przepaści między największymi klubami a tymi malutkimi, które wcześniej zainwestowały wiele, aby na juniorskich poziomach wykształcić zawodnika. To, że dzisiejsze gwiazdy pokroju Roberta Lewandowskiego czy Lionela Messiego znajdują się w miejscu, w którym są, w ogromnym stopniu zależało od zaangażowania i ciężkiej pracy dziesiątek wcześniejszych trenerów, fizjoterapeutów i prezesów, którzy na etapie juniorów i młodzików szkolili ich, niekiedy dokładając do tego interesu z własnej kieszeni. Wprowadzenie takiej zasady ma na celu urzeczywistnienie idei finansowego fair play – dla największych graczy na rynku nie robi to najmniejszej różnicy, z kim będą musieli dzielić się prowizją od sprzedaży, skoro ta pozostaje na tym samym poziomie. To zespół, który decyduje się kupić zawodnika, musi zapłacić drobny odsetek z całej transakcji na konta tych klubów, w których zawodnik grał wcześniej. To tylko pokazuje, jak poważnie traktowane jest przez najważniejszych ludzi w piłce nożnej odpowiednie uhonorowanie i dostrzeżenie pracy u podstaw – szkolenia dzieci i młodzieży.